Wybrakowane metki
29 marca 2004
Rozwiązania oparte na elektronicznych metkach RFID czeka
jeszcze długa droga, zanim staną się one użytecznym narzędziem biznesowym. Do rozwiązania pozostało
jeszcze sporo problemów technicznych i standaryzacyjnych, o bezpieczeństwie nie wspominając.
Tomasz Grabowski
Okrzyknięta mianem nowości technologia elektronicznych „metek”
– RFID (Radio Frequency Identification) jest już tak naprawdę niemłoda – pierwsze systemy identyfikacji
oparte na automatycznym wysyłaniu sygnałów drogą radiową powstały jeszcze podczas II w. św.
To co rzeczywiście jest nowe, to miniaturyzacja układów nadawczych w wyniku której koszt jednostkowy
układów RFID znacząco się obniżyły. Już obecnie ich cena kształtuje się na
poziomie 15-20 centów za sztukę, a w ciągu kilku lat powinna spaść nawet poniżej 5 centów.
Spadek cen metek (tags) oznacza całą paletę nowych zastosowań, o których – ze
względu na koszty właśnie – nikt do tej pory nie myślał. Inteligentne metki mogłyby potencjalnie
rozwiązać wiele problemów sieci handlowych, operatorów logistycznych – jako forma oznaczania
towarów i opakowań, a nawet zwykłych biur, np. jako narzędzie do inwentaryzacji sprzętu, a w przypadku
wyposażenia układów w moc obliczeniową także operacje zdalne typu pomiary czy sterowanie oświetleniem.
W tym momencie administratorom sieci powinno zapalać się przysłowiowe „czerwone światełko”.
Dlaczego? Tak się bowiem jakoś składa, że w zasadzie wszystkie technologie, które choć nie
były projektowane pod kątem biznesu, a jednak z tych czy innych przyczyn do niego trafiały, przyprawiały
osoby odpowiedzialne za informatykę o ból głowy. Tak było z Internetem, systemami Windows, a ostatnio
nie inaczej ma się sprawa z technologiami WLAN.
Możliwości zastosowania rozwiązań RFID
przedstawił obszernie Antoni Bielewicz w artykule Coś wisi w powietrzu (CW 8/2004), dlatego, zamiast rozwodzić
się nad nimi, proponuję spojrzeć na rozwiązania RFID od strony czysto inżynierskiej i zastanowić
się, jakie wyzwania czekają firmę, gdy zechce wdrożyć.
Odpowiednie
dać rzeczy radio
U podstaw technologii RFID leży komunikacja radiowa wykorzystująca
wiele różnych zakresów częstotliwości. Niezbędne jest więc, aby ten sam zakres częstotliwości
obsługiwały zarówno układy RFID jak i współpracujące z nimi czytniki. Systemy RFID
wykorzystują najczęściej jeden z trzech zakresów częstotliwości: niski (ok. 125 KHz), wysoki
(13,56 MHz) oraz ultra-wysoki zwany UHF (850-900 MHz). Zdarzają się także urządzenia pracujące na
częstotliwościach mikrofalach (powszechnie wolne pasmo 2.45 GHz), ale to raczej rzadkość.
Fale
radiowe zachowują się odmiennie w różnych środowiskach, dobór częstotliwości nie
powinien więc być kwestią przypadku. Tagi pracujące w niższym paśmie są tańsze od
tych pracujących w paśmie UHF – zużywają mniej energii, a ich sygnał, ze względu na większą
długość fali nośnej lepiej przenika przez obiekty niemetaliczne. Takie układy nadają się
zwłaszcza do oznaczania produktów zawierających dużo wody, np. owoców. Mankamentem chipów
działających na w tym zakresie częstotliwości jest fakt, że mogą być odczytywane z relatywnie
niewielkich odległości.
Z kolei układy wykorzystujące fale w zakresie UHF umożliwiają
komunikację na dużo większe odległości, zużywają jednak więcej energii i mają
problemy z przenikaniem przez większość materiałów. Używa się ich w przypadku, gdy na
drodze pomiędzy metką a czytnikiem nie ma żadnych obiektów. czyli np. na paletach z produktami lub różnego
rodzaju pudełkach, skrzyniach i kontenerach.
Aby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, w różnych
państwach wykorzystuje się różne częstotliwości. I tak w Europie pasmo UHF to 868 MHz, zaś
w USA 915 MHz, a np. w Japonii używanie UHF w urządzeniach RFID jest w ogóle zabronione. Rządy państw
dodatkowo ustalają maksymalne moce, z jakimi czytniki mogą pracować, aby nie powodowały interferencji
z innymi urządzeniami radiowymi. Organizacja Global Commerce Initiative stara się, aby rządy wszystkich państw
ustaliły jednolite standardy dla częstotliwości oraz poziomów mocy, jednak jak na razie jego działania
nie odnoszą skutku. Oprócz tego sami producenci tych urządzeń starają się stworzyć takie
systemy, które potrafiłyby pracować na wielu częstotliwościach.
Mimo wykorzystywania
różnych częstotliwości nadal pozostaje problem przenikania fal przez wodę oraz metal. Im wyższa
częstotliwość tym bardziej fale są przez nie absorbowane. Wdrożenie technologii RFID w takim środowisku
wymagać będzie bardzo dokładnych testów i starannego rozplanowania czytników, a nawet umiejętnego
układania towarów w magazynach. Może się okazać, że w przypadku pewnych produktów koszty
i problemy z urządzeniami RFID przewyższą potencjalne korzyści.
Technologia
bez standardów
Metki RFID mogą się od siebie różnić nie tylko
pod względem wykorzystywanych częstotliwości radiowych. Można wyróżnić dwa ich rodzaje:
aktywne oraz pasywne. Aktywne posiadają własną baterię, która jest wykorzystywana do zasilania
obwodów logicznych oraz do ciągłego wysyłania sygnału do czytnika – nawet w sytuacji, gdy
takowego nie ma akurat w pobliżu.
Metki pasywne nie posiadają własnej baterii. Zamiast niej czerpią
energię z pola elektromagnetycznego wytwarzanego przez czytnik (na zasadzie podobnej jak zbliżeniowe karty kontroli
dostępu do pomieszczeń). Zdarzają się także rozwiązania hybrydowe, które posiadają
własną baterię do zasilania obwodu, ale do wysyłania informacji zwrotnej do czytnika wykorzystują
energię zawartą w fali elektromagnetycznej wysłanej przez ten czytnik
Metki aktywne i hybrydowe
mają zasięg 30-40 metrów, który należy uznać za relatywnie duży, ale są droższe
od rozwiązań pasywnych (kosztują ok. 1 USD). Najbardziej nadają się więc do wykorzystywania
przy produktach drogich, które wymagają skanowania z dużych odległości, takich jak np. kontenery
czy wagony. Tagi pasywne kosztują około 15-20 centów, ale ich maksymalny zasięg to zaledwie ok. 3 metry.
Nadają się więc tylko do produktów, które można skanować z niewielkich odległości.
Produkowane przez różne firmy metki RFID różnią się także pojemnością
pamięci oraz jej typem. Przeciętnie jest to 2 kB, a więc wystarczająco dużo, aby zmieścić
w niej wszystkie najważniejsze informacje o produkcie. Dodatkowo, niektóre chipy umożliwiają zapisywanie
nowych i kasowanie starych informacji. Użyteczność takich metek jest znacząco większa niż metek
jednorazowego użytku, niestety większa – i to wielokrotnie – jest także ich cena.
Jedno
takie urządzenie może kosztować nawet kilkadziesiąt USD. W tej sytuacji większość zastosowań
na razie odpada, a pozostają te nieliczne, w których metki posłużą do oznaczania towarów
o dużej wartości, np. samochodów – informacje o przeglądach, naprawach, wymianie podzespołów
itp.
Metki wciąż dojrzewające
Wstępne badania
praktyczne pokazują, że w sieciach RFID występuje szereg problemów, które, jeśli technologia
ta ma się stać popularna, powinny być jak najszybciej rozwiązane. Pierwszy z problemów to tzw.
kolizja metek, która zachodzi wtedy, gdy po wysłaniu żądania przesłania informacji do sieci metek
znajdujących się w zasięgu czytnika otrzymuje on więcej niż jedną odpowiedź w tym samym
momencie. Każdy z producentów opracował własne metody radzenia sobie z tym problemem. W większości
przypadków metki są zaprojektowane tak, by odpowiadać z pewnym pseudolosowym opóźnieniem, a z
racji tego, że opóźnienia te liczone są w milisekundach, nie ma to żadnego wpływu na szybkość
działania systemu jako całości.
Drugi problem to kolizje czytników. Taka kolizja występuje
w momencie, gdy metka znajdzie się w zasięgu działania więcej niż jednego czytnika tzn. gdy zasięgi
co najmniej dwóch czytników zachodzą na siebie. Również w tym przypadku rozwiązanie problemu
sprowadza się najczęściej do wprowadzenia różnic w czasie pomiędzy odczytami, jednak każdy
z producentów stosuje własne techniki i algorytmy. W dłuższym okresie, zarówno w przypadku konfliktów
metek jak i konfliktów czytników konieczne będzie wypracowanie jakiegoś standardu umożliwiającego
współpracę metek i czytników różnych producentów.
Trzeci problem z sieciami
RFID jest związany z masą informacji, jaka może zacząć być wysyłana w kierunku czytnika
po zadaniu przez niego zapytania do sieci. Można sobie wyobrazić sytuację, w której liczba metek w zasięgu
czytnika jest po prostu zbyt duża, lub też, że treść żądania wysłanego do metek jest
taka, że muszą one wysłać do czytnika stosunkowo dużo informacji na raz.
Takie sytuacje
będą wymagać specjalizowanych aplikacji middleware pośredniczących w komunikacji między metkami
a czytnikiem i np. zarządzających kolejkowaniem komunikatów, a z drugiej strony ich wstępną analizą
po to, aby zdecydować, które powinny być przesłane dalej. Zamiast na przykład informować na
bieżąco o dacie ważności wszystkich produktów w magazynie, aplikacja taka będzie informować
tylko o tych produktach, których ważność właśnie upłynęła. Może też
wygenerować ostrzeżenie w sytuacji, kiedy ilość danego towaru w magazynie spada poniżej określonego
poziomu.
Oprogramowanie takie mają już w swojej ofercie m.in. IBM, Microsoft, Oracle, SAP, Sun Microsystems,
a także mniej znane jak ConnecTerra, Manhattan Associates czy Provia Software. Mimo to, implementacje te nadal powinny
być raczej traktowane jako testowe, gdyż oczekiwania potencjalnych klientów jak i świadomość
możliwości drzemiących w technologii po stronie dostawców stale ewoluują. „Sytuacja zmienia
się dosłownie z tygodnia na tydzień” – mówi Christine Overby, analityk z Forrester Research.
Z inwestycjami w produkty którejkolwiek z w/w firm warto zaczekać do zakończenia się większych
projektów pilotażowych. Tym bardziej, że poszczególne rozwiązania nie zachowują nawet pozorów
kompatybilności z pozostałymi. O ile więc w ramach jednego przedsiębiorstwa można dość
łatwo zdecydować się na jednego dostawcę metek i czytników, o tyle trudno liczyć, że
u tego samego dostawcy zaopatrywać się będą wszystkie firmy biorące udział w obrocie w ramach
tego samego łańcucha logistycznego. Wykształcenie się standardów, jak się wydaje, jest absolutnie
niezbędne, by technologia RFID miała jakiekolwiek szanse na upowszechnienie się.
Nie
prywatnie i niebezpiecznie
Na tym wyzwania dla rozwiązań RFID bynajmniej się nie
kończą. Ciągle pojawiają się nowe „kwiatki”. Przykładowo, w sklepach, które
zajmują się hurtową sprzedażą ubrań okazało się, że w przypadku, gdy skanowane
ubrania leżą płasko na ziemi wszystkie ich metki są za każdym razem odczytywane, jednak kiedy wiszą
na wieszakach, współczynnik prawidłowo odczytanych tagów wynosi już tylko ok. 96%.
Dużo problemów sprawia też ograniczony zasięg transmisji od metek do czytnika. Metalowe oraz betonowe
przeszkody pochłaniają i tak słabe sygnały, zaś silniki elektryczne wprowadzają zakłócenia.
W jednym przypadku problematyczny okazał się nawet klej używany do przyklejania metek do produktów –
tracił swoje właściwości w niskich i wysokich temperaturach.
Metki RFID budzą obawy o
naruszanie prywatności. Dokładne śledzenie drogi, jaką przebywa każdy produkt może w odczuciu
wielu ludzi umożliwić firmie uzyskanie zbyt wielu informacji odnośnie ich zakupowych zwyczajów, łamiąc
tym samym ich prawo do prywatności. Na tym tle dochodziło już do poważnych spięć między
eksperymentującymi z metkami RFID sieciami handlowymi a organizacjami społecznymi. To dlatego właśnie
w metkach pojawiła się funkcja chip kill, pozwalająca trwale wykasować zapisane w nich informacje, a nawet
całkowicie ją dezaktywować. Taką operację można przeprowadzić pośrednictwem zwykłego
czytnika np. podczas kupowania produkty przy kasie sklepowej.
Zaniepokojenie, tym razem przede wszystkim przedsiębiorców,
choć konsumentów także, budzi poziom bezpieczeństwa zapewniany przez systemy RFID. Zarówno w
obecnie stosowanej specyfikacji Class 1 EPC jak i oczekiwanej jeszcze w tym roku Class 1 Gen 2 EPC nie ma żadnych mechanizmów
szyfrowania czy też kontrolujących dostęp do danych przechowywanych w metkach. Innymi słowy, w bardzo
prosty sposób można zarówno odczytać dane pochodzące z pobliskich tagów, jak również
wysłać dowolne dane do czytnika. To właśnie może okazać się największą barierą
do wdrażania systemów RFID
Czekając na swoją kolej
Potencjalne możliwości sieci RFID są niewątpliwie bardzo obiecujące. Nie sposób jednak
nie zauważyć, że z punktu widzenia przedsiębiorstw technologia ta jest jeszcze w powijakach. Na solidnie
zabezpieczone rozwiązania i na branżowe standardy przyjdzie jeszcze poczekać co najmniej kilka lat.
IDC przewiduje, że w roku 2008 rynek rozwiązań RFID osiągnie wartość 1,3 miliarda USD. Jeśli
prognozy się sprawdzą, czeka nas zalew produktów wyposażonych w elektroniczne metki, które ułatwią
egzystencję nie tylko dużym firmom i sklepom, ale także zwykłym obywatelom. W oczekiwaniu na boom warto
wstrzymać się na razie z inwestowaniem w nową technologię.
Wszyscy zainteresowani tym tematem
powinni wnikliwie śledzić programy pilotowe przeprowadzane przez największe firmy. To właśnie najwięksi
gracze, tacy jak Wal-Mart określą drogę rozwoju rozwiązań RFID. Jeśli oni odniosą sukces,
pozostali pójdą wytyczonym przez nich śladem.
_______________________________
***RAMKA***
Kod kreskowy niech się schowa
Jako pierwsi do wdrożeń RFID
wzięli się ci, którzy rzeczywiście mają problem ze znakowaniem ogromnych ilości przedmiotów,
a więc duże sieci detaliczne jak Metro czy Wal-Mart. Idea polega na tym, aby do każdego produktu dołączać
osobny chip (tzw. tag), dlatego na myśl od razu przychodzi skojarzenie z aktualnie stosowanymi kodami kreskowymi, technologia
RFID posiada jednak nieporównywalnie większe możliwości.
Produkowane obecnie układy
RFID wykorzystują Electronic Product Code (EPC), który od kilku lat jest przedmiotem prac naukowców z Massachusetts
Institute of Technology (MIT). EPC to nowy schemat numerowana produktów, którego 96-bitowy format umożliwia
przydzielenie osobnego numeru identyfikacyjnego praktycznie wszystkim przedmiotom na Ziemi.
Kod kreskowy pozwala
na zakodowanie niedługiego ciągu cyfr, który może służyć co najwyżej do wskazania,
do jakiej rodziny produktów oznaczona nim rzecz należy. Tymczasem na standardowym chipie RFID znajduje się
(dziś) około 2 KB pamięci, co z punktu typowych zastosowań oznacza bardzo, bardzo dużo. Przykładowo,
mieści się tam informacja np. o kolorze, wadze, cenie, dacie ważności, sposobie pakowania czy źródle
pochodzenia produktu.
***RAMKA***
RFID – lista braków
Oto niektóre z zadań, jakie stoją jeszcze przed producentami rozwiązań RFID:
---
standaryzacja na poziomie częstotliwości radiowych
--- standaryzacja protokołów transmisji
---
standaryzacja metod rozwiązywania konfliktów metek
--- standaryzacja metod rozwiązywania konfliktów
czytników
--- wzajemne uwierzytelnianie czytników/metek
--- bezpieczeństwo komunikacji metek
z czytnikami
--- bezpieczeństwo przechowywania danych w metkach